Odkąd pasjonuję się nauką języków, to korzystam z wszelakiego rodzaju okazji i sposobów, by nauczyć się kolejnego. Pewnie wydaje Wam się to dziwnym hobby, ale jednak - są ludzie, którzy nie uczą się języków tylko i wyłącznie po coś. Dla mnie to w pewnym sensie przyjemność.
Kilka lat temu na dobre zrezygnowałam z wakacji typowo wypoczynkowych. Kiedy uczę się kolejnych języków, to przeważnie dziesięć miesięcy poświęcam nauce słówek i budowy zdań. Nie myślcie, że poświęcam temu jakoś szczególnie dużo czasu - robię to przede wszystkim w wolnych chwilach i nie polega to na mozolnym wkuwaniu wszystkiego na pamięć, czyli powtarzaniu wszystkiego po milion razy i przepytywaniu się w myślach.
Jak skutecznie nauczyć się języka obcego?
Zwykle po prostu czytam, przechodzę dalej, potem znów czytam i od czasu do czasu sprawdzam tłumaczenie. Czytam oczywiście w języku obcym, co pozwala mi na oswajanie się z poszczególnymi słowami i kodowaniu ich w swojej podświadomości - nawet, jeśli nie znam ich znaczeń, to zapamiętuję je w oryginale. Znając oryginalne słowa w języku obcym, dużo łatwiej jest mi nauczyć się potem ich tłumaczenia, a konstrukcji zdań uczę się wręcz odruchowo, czyli bez zbędnej teorii. Nawet, jeśli nie wiem dlaczego, to wiem, że konkretne zdanie w konkretnym języku powinnam skonstruować tak, a nie inaczej. Jestem typowym praktykiem - nie tracę czasu na teorię.
Po dziesięciu miesiącach najczęściej wyjeżdżam za granicę i mam już jakieś szczątkowe podstawy danego języka. Nie jadę tam odpoczywać, ale przede wszystkim po to, by nawiązywać dialog z obcokrajowcami. Jeśli mnie rozumieją, to jest nieźle. Pozwala mi to na naukę swobodnej komunikacji w danym języku i poszerzanie słownictwa. Akcent również znacząco się poprawia, bo słucham tych ludzi na żywo i na co dzień. Przez dwa miesiące da się przestawić na dany język - ważne, by nie rozmawiać wtedy za dużo w języku polskim.
Jeśli jestem sama za granicą, to nie mam wyjścia, muszę próbować komunikacji w obcym języku, bo nie ma innej opcji - nie przeżyję dwóch miesięcy bez tych prób. Chodzę do klubów i na imprezy, bo zwykle tam najłatwiej znaleźć skorą do rozmowy ze mną osobę. Najczęściej są to wdzięczne przyjaźnie i gdy poznaję kogoś na samym początku swojej wyprawy do obcego kraju, ta osoba towarzyszy mi przez cały wyjazd i rozumie, że zależy mi na doskonaleniu języka.
Podczas takiego wyjazdu uczę się języka dużo szybciej. Po powrocie już wiem, w którą stronę powinnam dalej zmierzać i szlifować umiejętności. Zwykle opanowuję dany język po dwóch latach nauki i dwóch takich wyjazdów. Nauka języka nie jest trudna i nie wymaga setek godzin spędzonych nad książkami - mimo, że każdy nauczyciel by temu zaprzeczył. To, co jest ważne, to konsekwencja i systematyczność. Prędzej nauczysz się języka poświęcając mu dwa lata w małym stopniu niż robiąc to intensywnie i przez parę miesięcy. Nie ulegniesz też wypaleniu i nie będziesz mieć dość. Konsekwencja jest tutaj niewątpliwie najważniejsza!
Komentarze
Prześlij komentarz